Zadanie to odchudzanie…

Nie wiem co i jak im (moim koleżkom) odwaliło, przecież wychodzili na trzeźwo… w każdym razie wymyślili zadanie dla mnie. Mam schudnąć i dali mi czas do początki marca. faktem jest że troszkę mi przybyło na wadze ale bez przesady, choć prawdę powiedziawszy nie wiem dokładnie ile, bo nie pamiętam kiedy ostatni raz się ważyłem. A jak miałem się ważyć, skoro na moją przedpotopową wagę słoń mógłby nadepnąć i tak by wskazała zero. Wpakowałem się jak śliwka w kompot, by nie napisać wulgarnie, choć po przeczytaniu maila byłem bardzo wściekły. I nie nawet zadaniem, samym w sobie, co głupimi przytykami co będzie jak go nie wykonam. W każdym razie maila otrzymałem przed 16 i wcale to a wcale nie poprawił mi się humor… bym nawet napisał, że mnie lekko krew zalała. Szczególnie dopisek wspominający ślub Pawła był nie na miejscu. Po pierwsze, Ślub Pawła był jakiś czas temu, po drugie, owszem wyszło głupio i nie ukrywam,  że po głębszym zastanowieniu sam stwierdziłem, że to był idiotyczny pomysł. Nie mniej w tamtym momencie pamiętam jak wszyscy z naszej ekipy mieli ubaw po pachy i rżeli jak dzikie konie. Fakt, że ta wesołość dotyczyła tylko nas i nikt w rodzinie Pawła, a tym bardziej rodzinie jego żony się nie śmiał. Oczywiście oberwało mi się najbardziej jako pomysłodawcy. Poniżej wklejam 2 część maila bo na jednym screenie mi sie nie zmieściło. W każdym razie nie uważam dzisiaj tego co zrobiłem za śmieszne, podobnie jak miłe wracanie do tego tematu. A co do tego, co wtedy wykombinowałem, to będzie czas to, to opiszę, bo to grubsza sprawa i troszkę trzeba będzie przysiąść by ze szczegółami to opisać, a dzisiaj przyznam się po pierwsze nie mam na to ochoty…. myślę cały czas o tym moim odchudzaniu, a po drugie, nie chcę by w normalnego wpisu wyszła książka…