Oni naprawdę nie żartują… ja naprawdę mam zacząć się odchudzać… Lepiej, że wypiłem przed chwilą, pomimo pory (o nawet nie zauważyłem, że mamy już środę) kawę, bo pewnie bym nie wytrzymał i zacytował “przyjemne słówka” jakie im rzuciłem do słuchawki. Dzwoniłem do dwóch i są nieprzejednani. No ale nauczka na przyszłość… w przypadku polskiej ekstraklasy, nawet jeżeli chodzi o ukochaną Legię nie należy się zakładać z przyjaciółmi. Już chyba bym lepiej bym na tym wyszedł jakbym poszedł do jakiegoś legalnego buka i tam postawił 1000… po prostu straciłbym kasę, a tu albo wykonam zadanie, albo naprawdę będę miał przestana. A patrząc jakie wspólnie robiliśmy sobie kawały i jakie wymyślali zadania, to lepiej bym faktycznie pozbył się tych kilogramów. I pal sześć z kasa jaką na to wydam, bo miesięczny karnet na siłownię, to 170zł. Mogę ewentualnie wybrać siłownie dalej położoną od domu, nie jak pasującą do drogi do pracy, gdzie karnet mam za 405zł, ale za to na 3 miesiące, czyli na czas w sumie jaki mi dali. Nie wiem co zrobię. Dzwoniłem też do kuzynki, która ostatnio odchudzała się po ciąży i wysłuchałem od niej słowną rozprawkę na temat na co muszę uważać, na co nie, co mogę jeść i pić a co nie. Szlak o mało co mnie nie trafił. Dodatkowo polecała mi zakup jakiegoś Slimunox, bo podobno bez odpowiedniej suplementacji nie mam co marzyć o pozbyciu się nadwagi. Kurczę, różnica taka że ja nie jestem “po ciąży”, że zamierzam ostro ćwiczyć na siłowni. No i nie jestem kobietę. A z tego co wiem, to wszelkie suplementacje są domeną właśnie Pań… ale cóż zobaczymy. Muszę poszukać informacji na temat tego suplementu. I na pewno nie będę robił tego teraz!!! No i kuzyneczka ma mi przesłać listę z dietą. Tez będę musiał to sprawdzić… Bo i owszem, zdarzało mi się słyszeć, że w pewnej rzeczy od czasu do czasu przypominam królika, ale zapewniam, że nie był to wygląd moich zębów, ani ochota na sałatę…
